Długoterminowy projekt fotograficzny dokumentujący naturalne środowisko człowieka, rozwija się od 2007 roku i trwa do dziś.
Jestem pilotem i fotografem. Lubię latać nad terenami, które dobrze znam. Mam wtedy czas na rozmyślania i uważne studiowanie krajobrazu. Najczęściej latam na Pomorzu w okolicy Trójmiasta, skąd pochodzę. Czasem ciekawość prowadzi mnie dalej, poza znane mi miejsca. Lubię do nich wracać. To w nich dostrzegam zmiany. Startuję, tropię, przyglądam się i fotografuję.
To, co mnie interesuje i czemu poświęcam swoje poszukiwania w tym projekcie, to odpowiedź na pytanie: czym jest naturalne środowisko człowieka? Czy to, co widzę jest jeszcze naturalnym krajobrazem zasiedlonym przez ludzi, czy jest już środowiskiem przetworzonym na potrzeby człowieka? Czy las, na który patrzę, był tu zawsze, czy został posadzony by pozyskać drewno i w swojej istocie niewiele różni się od uprawy ziemniaków? Ciekawi mnie leży granica pomiędzy tym co pierwotne a wtórne.
Chcę aby fotografie, które tworzę, ilustrowały spektrum zachowań ludzi. Staram się nie oceniać tego, co widzę. Zdjęcia same w sobie są dokumentem, z zabarwieniem architektonicznego i studialnego spojrzenia - otwarte na interpretację. Wiele zależy od tego kto patrzy i ocenia. Co innego na tej samej kompozycji pola uprawnego zobaczy archeolog, a co innego rolnik. Cieszę się, gdy fotografie prowokują do refleksji. Chciałbym aby Efekty Uboczne dostarczały argumentów w dyskusji o tym, co jest dobre, a co złe, co jest potrzebne lub opcjonalne w relacjach na linii człowiek - natura.
Efekty Uboczne w całości powstały w Polsce. Już na samym początku pomyślałem, że nie muszę jechać w spektakularne miejsca na drugi koniec kuli ziemskiej, aby za pomocą niezwykłego miejsca uzyskać mocną kompozycję ilustrującą cechy epoki człowieka. Spektrum działań obserwuję w trakcie lotów w rodzimej okolicy, a kompozycję znajdują się pod moimi nogami.
Efekty Uboczne to bardziej metoda opowiadania o cechach cywilizacji niż konkretny i zamknięty zestaw fotografii. Projekt ewoluuje od 2007 roku i składa się z szeregu mniejszych podprojektów i serii, które tworzą odrębne historie: Seasons, Toxic Beauty, Flood from the Sky, Sun and Fun, Depth of Winter, Toys for Boys i inne.
Efekty Uboczne przedstawione są w wielu różnych postaciach: książki fotograficznej, wystaw galeryjnych a także koncertu fortepianowego (To jedyny moment użycia zdalnie sterowanej technologii by uzyskać ujęcia filmowe w mojej dotychczasowej karierze artystycznej) Muzykę napisał Jarosław Kapuściński, a koncert wykonywany był na żywo dziesiątki razy przez Jenny Q. Chai wchodząc do jej repertuaru. Pojedyncze fotografie są udostępnione do ilustracji prasowych. Współpracuję z brytyjską agencją Panos Pictures i polską agencją fotografów FORUM. Zdjęcia były publikowane w takich tytułach prasowych jak Time, Newsweek, New York Times, National Geogrpahic, News Scientist, GEO i wielu innych lokalnych tytułach.
Fotografie z projektu wystawiane były dziesiątki razy w galeriach, muzeach i na festiwalach fotograficznych. Odbitki kolekcjonerskie wchodzą w skład kolekcji prywatnych i instytucjonalnych na całym świecie.
"Efekty uboczne" po raz pierwszy pokazane zostały w Niemczech w 2012 roku w Instytucie Polskim w Düsseldorfie na wystawie "Nebenwirkungen". W styczniu 2014 roku wspólnie z Leica Gallery w Warszawie wydałem książkę "Efekty uboczne". Seria 30 fotografii reprezentujących projekt otrzymała drugą nagrodę w konkursie World Press Photo 2015 w kategorii projektów długoterminowych.
Kuratorką projektu jest Agnieszka Jacobson-Cielecka.
Był czas, kiedy byłem przekonany, że mój projekt Efekty uboczne jest skończony i kompletny. Na szczęście tak nie jest. Jest w pewnym sensie żywy. Ewoluuje, rośnie, rozszerza się wraz ze mną. W miarę jak zmienia się moja świadomość, widzę więcej, inaczej, szerzej. W dobie wszechobecnych urządzeń zdalnego sterowania, coraz lepszych map fotograficznych obszaru, w którym żyję - nie zniechęcam się. Wciąż ciągnie mnie w powietrze. Wylatuję i próbuję zobaczyć to, czego jeszcze nie widzę. Lubię się też dać zaskoczyć. Z tego uporu i ciągłego powracania do tych samych miejsc powstają kolejne fotografie, rozwijają się nowe tematy. A z nowych interakcji z artystami z różnych dziedzin projekt zyskuje kolejne emanacje. Książki, artykuły, odniesienia, interpretacje, współpraca, nowe pola eksploatacji. I właśnie wtedy, gdy myślę, że to koniec, z powodu decyzji politycznych lub fantazji zwykłych ludzi, w krajobrazie pojawia się kolejny ślad naszego gatunku. Albo wpływ katastrofy ekologicznej, albo bezprecedensowe susze lub huraganowe wiatry dotykają coraz większe obszary. To fascynujące i szokujące zarazem. I mam kolejny kierunek, by kontynuować moją własną eksplorację i podróż w niebiosa. Na morzu nie ma już gór lodowych, ale nic się nie zmienia. Statek tonie, orkiestra gra.
Oto krótki opis genezy tego projektu i kamieni milowych,
1996-2004 - Wstęp
2005-2006 - Przygotowania
2007-2015 - Efekty Uboczne
2016-2024 - Efekty Uboczne 2.0
1996 - Wchodzę w dorosłe życie. Po maturze zaczynam studia architektoniczne, i pierwszy raz w życiu samodzielnie oderwałem się od ziemi na paralotni. Od razu chcę latać tak często jak się da. Wyżej, dalej, dłużej. Większość czasu latam w Polsce. Jestem uzależniony od warunków sportowych, termiki lub wiatrów, które tworzą strefy unoszenia nad klifami. Jak tylko byłem w stanie zrobić coś więcej niż tylko kontrolować lot, zacząłem robić zdjęcia. Łatwiej jest pokazać to, co widzę na własne oczy, niż o tym opowiadać. Na zdjęciach z tego okresu jest wiele widoków, perspektyw i innych paralotniarzy.
2002 - Zaczynam pracę asystenta w pracowni architektonicznej mojego taty i startuję w Paralotniowych Mistrzostwach Polski. Tak rozpoczyna się przygoda z rywalizacją sportową.
Pewnego dnia wybieram się na loty na klif w Jastrzębiej Górze. Osunął się klif, a wraz z nim fragment willi Becka. Mam ze sobą aparat analogowy, fotografuję, katastrofę budowlaną i paralotnie. Udostępniam zdjęcia lokalnej agencji prasowej KFP. Cieszę się, że z mojego latania może wynikać jakaś dodatkowa wartość. Czuję się skrępowany, mogę latać nisko tylko tam gdzie jest klif i tylko wtedy gdy wieje z odpowiedniej strony i tworzą się strefy noszeń. Sportowe loty termiczne są bardzo wysokie.
Kupuję silnik do paralotni. Nie jestem już zależny od termiki. Uwielbiam latać na niskich wysokościach. Czuję się jak na magicznym dywanie poruszającym się z prędkością 35 km/h. Kiedy lecę powoli, mam widok, który nie jest dostępny w żaden inny sposób. Samolot leci zbyt szybko, prędkość kątowa znacznie utrudnia fotografię analogową. Dlatego zdjęcia z samolotu robione są z większej wysokości. Helikopter jest zbyt drogi jak na polskie warunki, a zawis na niskich wysokościach jest niebezpieczny, a wirnik tworzy podmuchy powietrza, które wpływają na fotografowaną scenę.
2003 - Staram się łączyć pracę architekta z pasją do latania. Wykonuję zdjęcia usługowe dla innych architektów i deweloperów, a zarobione pieniądze przeznaczam na latanie sportowe, nawet bez aparatu.
2004 - Kiedy latam, zwracam coraz większą uwagę na to, co znajduje się pode mną, a nie przede mną. I lubię słuchać komentarzy innych pilotów z większego lotnictwa, o ich nostalgii za tym, co mimowolnie przegapiają, gdy patrzą na krajobraz przed sobą, chmury i przestrzeń. Cieszę się, że moje zdjęcia pozwalają im dostrzec to, co mijają kątem oka. Kiedy jestem w Indiach na zawodach Pre Paragliding World Cup, coraz częściej patrzę na Bir Billing z góry, a nie przed siebie. Moi koledzy śmieją się ze mnie. Ścigamy się tutaj na poważnie, a ty potykasz się o ziemię.
2005 - Razem z Marcinem Ręczminem z Gazety Wyborczej Trójmiasto organizujemy konkurs fotograficzny pt. "Trójmiasto z lotu ptaka". Co tydzień przez osiem tygodni pokazujemy fragment naszego miasta, a czytelnicy odgadują treść foto-zagadki. Konkurs bije rekordy popularności. Czuję coraz większy sens w mojej pasji do latania i fotografii, i cieszę się z robienia foto zagadek. Czuję się jak fotograf dokumentalista towarzystwa geograficznego sto kilkadziesiąt lat wcześniej. Wówczas odkrywcy jechali na koniec świata, by wrócić z opowieściami i fotografiami - dowodami na istnienie niezwykłych kultur i cywilizacji. Moja brama do odległego kraju znajduje się za domem, na trawniku z którego startuję, by po chwili na wysokości 100m znaleźć się w innym świecie.
2006 - Porzuciłem architekturę na rzecz latania i fotografii. Większość moich prac ma charakter komercyjny. W comiesięcznych sesjach fotografuję budowę autostrady A1, place budowy, puste działki do wizualizacji innych architektów. Kiedy zdjęcia są skończone, bak pełny, a światło dobre, rozglądam się dookoła. Ciekawość prowadzi mnie do miejsc, których wcześniej nie widziałem. Coraz częściej kieruję obiektyw pionowo w dół. Zafascynowany widokiem mapy, którą mogę zobaczyć na własne oczy, zaczynam fotografować kompozycje, które wyglądają jak szkice i plany.
Jestem również świadomy niezwykłego przywileju. Potrafię latać. W poszukiwaniu czegoś więcej, poza lataniem zawodniczym i fotografią, założyliśmy w Gdyni paralotniową grupę poszukiwawczą. Myślę, że była to pierwsza tego typu grupa na świecie. Od tego czasu jesteśmy częścią zintegrowanego systemu ratownictwa miasta Gdyni. Zdobyłem licencję instruktora. Latanie przede wszystkim, wszystko inne jest drugorzędne wobec tego doświadczenia.
2007-2015 Efekty Uboczne 1.0
2007 - Wybrałem Polskę, w której mieszkam od urodzenia i która wydaje mi się taka zwyczajna, jako teren mojej pracy. Doświadczając jej z perspektywy lotu mam wrażenie bycia teleportowanym w inny wymiar, podobnie jak fotograf dokumentalista, który 150 lat temu docierał w nieznane miejsca, skąd przywoził fotografie będące świadectwem innych kultur i form cywilizacji naszego gatunku. Kusi mnie, by zrobić to samo. Zobrazować cywilizację, łącząc metodę architektonicznego badania terenu z fotografią, wykorzystując mój rodzimy krajobraz. Konsekwentnie, pionowo w dół. Kiedy latam, widzę mapę zagospodarowania terenu, ślady ludzkiej działalności, płynne granice, a to dopiero początek. A przede wszystkim czuję misję. Że bez moich wysiłków świat nie dowie się, jak pięknie wygląda zwykły krajobraz, gdy zmienia się punkt obserwacji. To jest ten moment, w którym rodzą się Side Effects, choć jeszcze o tym nie wiem. Zamiast tego czuję, że mam misję i powód, by latać więcej, częściej, dłużej.
Czuję zachwyt między lasami, wzgórzami, budynkami. Nie muszę doświadczać tego stanu przed spektakularnym krajobrazem. Coraz bardziej dostrzegam, że moje krajobrazy, które dobrze znam z perspektywy ziemi, mogą być niezwykłe również dla kogoś, kto mieszka na drugim końcu świata i nie widzi ich z tej perspektywy. Podejmuję kolejną decyzję. Nie tylko pionowo w dół, ale w miejscu, w którym mieszkam, w Polsce.
Ciekawią mnie też ludzie. Bez nich krajobraz jest martwy. Obserwuję ich wypoczywających na wodzie Zatoki Gdańskiej i na plaży we Władysławowie. Zdjęcie plaży zdobyło nagrodę w konkursie National Geographic. Do jednego zdjęcia napisałem długi opis tego, co dzieje się tam rano i jak zmienia się to w ciągu dnia. Pomyślałem, że w kolejnym sezonie mógłbym opowiedzieć tę historię językiem wizualnym, bez użycia słów i byłem ciekaw, co z tego wyjdzie.
2008 - Zaczynam coraz częściej eksplorować tereny przemysłowe. Chcę zobaczyć, co kryje się za wysokimi płotami w miejscach, które są całkowicie niedostępne z ziemi. Zaczynam być ciekawy wszystkiego. Każdy przejaw ludzkiej aktywności. Te, które wydają się dziewicze, rolnictwo i leśnictwo, infrastruktura lekka i przemysłowa, drogi, linie energetyczne, transport. Rozwija się seria "Zabawki dla chłopców", "Tracklog", "Słońce i zabawa", "Pory roku", a także czyste piękno w serii "Polskie wzory", która jest swoistym konkursem dla moich działań.
Zdjęcia krajobrazu jeziora z kaszubskiego lasu zdobyły główną nagrodę w konkursie Nikona z okazji 75-lecia obiektywów Nikkor. W swojej laudacji jeden z jurorów nazwał je "krajobrazem, jakiego jeszcze nie było". To był kolejny moment, w którym pomyślałem, że mogę dodać kolejną warstwę, więc zacząłem fotografować ten sam odcinek jeziora i wyspę w lesie w różnych porach roku. Latem robię serię na plaży we Władysławowie. Fotografuję czas.
2009 - Seria zatytułowana Jeden dzień na plaży zdobywa nagrodę w konkursie World Press Photo. Kiedy ogłoszono wyniki konkursu, akurat byłem na zawodach sportowych (niezmotoryzowanych) w Australii. Pamiętam, że po powrocie do Europy zadzwonił do mnie przedstawiciel organizatorów konkursu i powiedział. Kacper, mamy tu zakład o dobre wino. Powiedz mi jak to zrobiłeś. Z balonu? Z samolotu? Z dźwigu? Moja odpowiedź, z motoparalotni w locie, spotkała się z niedowierzaniem. Ale jak to, przecież nikt tak nie obstawia! A są tak dobrze wykadrowane, powtarzalne. Odpowiedziałem, że paradoksalnie nie jest to skomplikowane. Leciałem wzdłuż plaży, patrząc na linię, którą narysowałem w myślach między wysokim kominem a turbiną wiatrową. Kiedy przekroczyłem tę linię, wiedziałem, że jestem na dobrej wysokości i dokładnie tam, gdzie chciałem być. Nic trudnego. No, może dla mnie nic trudnego, bo latanie wyczynowe traktowałem jako dyscyplinę warsztatową (czterokrotnie ustanawiałem rekord najdłuższego lotu w Polsce, dwukrotnie zdobywałem tytuł mistrza Polski w lataniu cross-country, a w 2009 roku zająłem drugie miejsce w cyklu pucharowym XC Open World Series). Kiedy pojechałem do Amsterdamu odebrać nagrodę World Press Photo, otrzymałem niezwykłe wsparcie i energię, miałem bardzo silne poczucie, że kierunek moich poszukiwań jest właściwy. Poświęcam się temu bez reszty.
2010 - Fotografowałem powódź w Sandomierzu, kiedy Wisła zalała miasto oraz okoliczne wsie i tereny rolnicze. Fotografowałem newsy, ale też z myślą o moim portrecie cywilizacji. Rozwijam język abstrakcyjnego widzenia. Latając nad zalanymi terenami, szukam symbolicznych, poruszających miejsc, które są istotne dla każdego człowieka. W trakcie zdjęć, na początku lata, miałem wypadek lotniczy, w wyniku którego doznałem kompresyjnego złamania kręgosłupa. Przez co najmniej kilka miesięcy nie byłem w stanie latać na motoparalotni. Aby nie stracić sezonu, trenowałem na wiatrakowcach i pracowałem nad sesją zdjęciową dla największego lotniska w Polsce. Mój pierwszy jesienny lot na paralotni był sesją komercyjną na Lotnisku Chopina. Czas jest nietypowy dla lotnictwa, trwa remont skrzyżowania pasów startowych i lotnisko działa w ograniczonym zakresie. Fotografowałem terminal i widoki perspektywiczne. A oprócz zdjęć marketingowych dla klienta, fotografuję dla siebie, widząc świat z betonu.
2011 - dołączyłem do Panos Pictures. Moje zdjęcia coraz częściej pojawiają się na stronach najważniejszych magazynów prasy międzynarodowej. Zaczynam rozglądać się po świecie galerii i kolekcjonerów. Rozpoczynam pierwszą poważną współpracę z Leica Gallery Warszawa.
2012 - współpracuję z Agnieszką Jacobson Cielecką, która przygotowuje wystawę w Niemczech w Instytucie Polskim w Düsseldorfie pod tytułem "Nebenwirkungen" (Efekty uboczne). Galeria składa się z kilku pomieszczeń. Każda z nich tematycznie poświęcona jest jednemu z elementów krajobrazu. Od natury po rolnictwo, infrastrukturę, przemysł ciężki itp. Wrażenia wywołane zestawieniem różnych ludzkich cech są bardzo silne. Pomiędzy dwoma kolorowymi abstrakcyjnymi fotografiami znajduje się inny nieuchwytny i możliwy do nazwania moment. Być może wrażenie. Wrażliwość. Wizualna inteligencja. Każdy widz ma inną percepcję. Podoba mi się efekt otwarcia wyobraźni. Stąd między innymi tytuł Efekty uboczne poszukiwań.
2013 - Rafał Łochowski, właściciel Leica Gallery w Warszawie, próbował mnie przekonać, że najwyższy czas wydać książkę podsumowującą stan projektu. Odżegnywałem się od tego pomysłu, przekonany, że wciąż umyka mi wiele osobliwości ludzkich zachowań. A wiele kompozycji chciałbym powtórzyć, bo nie są doskonałe. Chciałem latać raz za razem. Kiedy latam na paralotni z silnikiem, nie zawsze mam najlepsze warunki, jest burza, wieje wiatr, śnieg topnieje, jest za ciemno itd. Rafał przekonał mnie jednak, że taki stan mógłby trwać w nieskończoność, a projekt był już tak rozbudowany, że materiału starczyłoby na kilka książek. Powstał zespół kreatywny, który zajął się opracowaniem książki. Projekt: Edgar Bąk. Teksty: Maciej Kuźmicz. Kurator: Agnieszka Jacobson-Cielecka. Wspólnie staraliśmy się przełożyć pracę Side Effects na medium książki. Szukaliśmy formy graficznej, sposobu opowiadania słownego, budowaliśmy sekwencje i narracje, a potem razem z Leszkiem Marcinkowskim pracowaliśmy nad produkcją, udoskonalając rozwiązania i szanując środki Rafała, który sporo zainwestował w tę nieznaną jeszcze produkcję. To była świetna kreatywna zabawa!
2014 - Na początku stycznia nakładem wydawnictwa Migavka ukazała się książka p.t. "Efekty uboczne". Premierze książki towarzyszyła wystawa pod tym samym tytułem inaugurująca otwarcie siedziby Leica Gallery w Warszawie. Wiosną seria 12 zdjęć z projektu, rozdziału o nazwie Toxic Beauty opowiadająca o naturze przestrzeni przemysłu ciężkiego, została nagrodzona w kategorii przyroda w konkursie World Press Photo. Wystawa konkursowa pokazywana jest w 80 miastach na całym świecie.
2015 - Seria 30 zdjęć z projektu zdobywa nagrodę World Press Photo w kategorii projektów długoterminowych. Wystawa konkursowa zostanie pokazana w 80 miastach na całym świecie. Świat fotografii lotniczej również się zmienia. Pojawiają się drony i zmienia się grono entuzjastów tego typu fotografii. Coraz częściej widzę swoje kompozycje podpisane inną nazwą. Czuję, że moja misja dobiega końca. Projekt nadal ewoluuje, ale wolniej, w momentach, kiedy wiem, że mój punkt widzenia wniesie coś nowego i wzbogaci kolekcję.
World Press Photo 2015, 2 nagroda, kategoria projekty długoterminowe. Projekt reprezentuje zestaw 30 fotografii wykonanych w Polsce w latach 2009-2014.
World Press Photo 2015
Opis konkursowy,
Kacper Kowalski jest pilotem i fotografem. "Efekty uboczne" to projekt dokumentalny o złożonych relacjach między ludźmi a naturą. Zdjęcia zostały wykonane z paralotni lub wiatrakowca, około 150 metrów nad ziemią, głównie w okolicach Trójmiasta, gdzie mieszka Kowalski.
W tej pracy Kowalski poszukuje odpowiedzi na pytania, które głęboko go interesują: Czym jest naturalne środowisko dla człowieka? Czy jest to nietknięty, dziewiczy krajobraz? A może jest to krajobraz, który się zmienił, dostosował do ludzkich potrzeb?
Kowalski postrzega swoją pracę jako graficzny, a czasem abstrakcyjny portret tego, jak powstała cywilizacja. Dla Kowalskiego treść zdjęcia jest mniej ważna niż reakcje, refleksje i pomysły, które pojawiają się podczas jego oglądania. Chciałby, aby projekt stał się punktem wyjścia do dyskusji na temat tego, co jest dobre lub złe, konieczne lub opcjonalne w relacji między ludźmi a naturą.
Kowalski nigdy nie używa drona, a aparat fotograficzny nie uruchamiany zdalnie. On chce tam być, z aparatem w ręku. W powietrze wzbija się samodzielnie. Tym sposobem nie musi niczego wyjaśniać ani polegać na wyobraźni przestrzennej innej osoby. Posiada kontrolę nad obrazem świata, który widzi na własne oczy.
Side Effects to bardziej metoda wizualnego opowiadania historii niż konkretny zestaw obrazów. Jest to projekt w toku, który będzie nadal modyfikowany.
Amsterdam,
Luty 2015 r.
2016 - W tamtym czasie wiele zdjęć Side Effects powstało, gdy latałem prototypem nowej paralotni. A było to tak - na rynku nie było rozwiązania dla pilotów, którzy chcieli robić coś innego niż doświadczać przestrzeni w powietrzu. Pilotów, którzy zabierają dodatkowy sprzęt. Próbowałem przekonać Wojtka Domańskiego i Piotra Dudka, z firmy Dudek Paragliders, światowego lidera w produkcji paralotni, aby pomyślał o pilotach takich jak ja. W efekcie zostałem zaproszony do współpracy. Po dwóch latach pracy miałem kolejny doskonały instrument, paralotnię Report'Air łatwiejszą do startu przy bezwietrznej pogodzie, w śniegu po kolana, z pełnym bakiem paliwa i systemem stabilizacji z akumulatorem i aparatem średnioformatowym. Wszystko to składa się na wagę około 50 kg, którą noszę na własnych plecach. Mógłbym latać wydajniej i bezpieczniej. Prawda jest taka, że latałem tak samo, zwiększył się tylko mój zasięg.
Rozpoczynam współpracę z prof. Jarosławem Kapuścińskim, kompozytorem i artystą audiowizualnym, dziekanem wydziału kompozycji na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii. Inspiracją była wystawa w Muzeum Miasta Gdyni w 2015 roku. Profesor podszedł do mnie i powiedział: "Twoja wystawa głęboko na mnie oddziałuje. Obraz wywołuje muzykę w mojej wyobraźni. Chcę napisać koncert. Co pan o tym myśli? Wtedy zacząłem eksperymentować z dronami. Kupiłem urządzenie, aby sprawdzić, czy mogę rozszerzyć swoje środki wyrazu. Nie tyle na poziomie fotograficznym, co na poziomie wideo. Przypomniałem sobie kilka sytuacji, w których stabilny obraz fotografii błagał o sfilmowanie. Tak rozpoczęła się nasza długa współpraca.
2017 - Projekt Side Effects zyskuje nowe medium wyrazu. Pierwsze wykonanie Side Effects ma miejsce na Spoleto Music Festival w Charleston, USA. Kompozycja staje się częścią repertuaru chińskiej pianistki Jenny Q. Chai i jest wielokrotnie wykonywana na koncertach na całym świecie.
2018 - Powstaje cykl o polowaniach na dziki, dokumentujący skutki wiatrołomów i konfliktu wokół wycinki świerków zarażonych kornikiem w Puszczy Białowieskiej.
2019 - Seria fotografii zatytułowana Enviromental Policy z projektu Side Effects ukazująca piętno decyzji politycznych odciśnięte w strukturze ziemi otrzymuje nagrodę w konkursie POYi76 (Picture of the Year International 2019) w kategorii Science & Natural History Picture Story. Kontynuuje swoje obserwacje lotnicze. Coraz częściej poświęcam się temu, co czuję, gdy patrzę na świat, ponad to, co o nim wiem i co widzę. Widok cywilizacji nadal mnie fascynuje. W tym co widzę dostrzegam kolor, a to co czuję odbija się w monochromatycznej przestrzeni. Większość energii poświęcam pracy nad projektem Arche.
PS. Efekty Uboczne: Przed pierwszym lotem zapoznaj się z historiami lotników bądź skonsultuj się z instruktorem lub starym pilotem. Możesz stracić życie, zdrowie lub najbliższych. Najprawdopodobniej latanie zmieni twoje życie, bo bywa nieuleczalną chorobą.
NAGRODY I WYRÓŻNIENIA DLA CAŁEGO PROJEKTU W RÓŻNYCH JEGO EMANACJACH.
WYBRANE WYSTAWY ZAWIERAJĄCE FOTOGRAFIE Z PROJEKTU
WYBRANE PUBLIKACJE ORAZ RECENZJE
Copyright 2016 - 2023 by Kacper Kowalski © all rights reserved
Copyright 2016 - 2023 by Kacper Kowalski © all rights reserved \