To był wypad na punkrocku

05.07.2019

wzięło mnie na pisanie o lataniu sportowym. Takim, którego celem nie są zdjęcia, tylko dzika radość latania za horyzont, jak najdalej się da, bez troski o powrót. I cieszę się, że mam ku temu powody ;-)



We wtorek Święty wypatrzył warun w Lesznie. Cóż zrobić, trzeba ruszać. O godzinie 25:15 wsiedliśmy w PKS relacji Gdynia-Praga. W środę o godzinie 7:35 rano trochę poobijani jak to po nocy w autobusie wysiedliśmy w Lesznie. Śniadanie na stacji benzynowej i jazda na lotnisko ???? Tam, podobnie jak ostatnio przywitał nas uśmiechnięty Andrzej Walczak. Czekały też chmury i wiatr. A miało się dopiero rozwiać. Było podekscytowanie. Warun zapowiadał się nieprawdopodobnie. Pierwszy wystartował Szafran, ok 10:45 (fota nr1), zaraz potem Tomek "Polendwica" Krupski. No i się rozdmuchało. Starty były długo wyczekiwane. Odpaliłem trzeci ok 11:15. Po mnie startował Kwiatek, Święty i kilku pilotów.

Wiało tak, że nie było szansy na powrót na lotnisko. Odszedłem na trasę w zerku. Zerko to takie noszenie które  powoduje, że nie tracę wysokości, ale też nie idę do góry. Kręcąc pierwsze noszenie w pamięci miałem słowa Polendwicy, który przed startem mówił "dziś dystans mnie nie interesuje, byle utrzymać się w powietrzu te 9h". Pomyślałem, że to dobre motto na lot, tym bardziej, że ostatnie dwa loty zmaściłem lądując w połowie dnia, bo spiesząc się za bardzo do kolejnych chmur ignorowałem te zerka i samo utrzymanie się w powietrzu. Tym razem każde noszenie miało być wybadane, sprawdzone czy przypadkiem nie zwiastuje czegoś mocniejszego, albo centrum noszenia nie jest gdzieś obok, a że wiało fest - krążenie w zerku powodowało oddalanie się od startu. 



Byłem przygotowany na to, że będzie zimno. Na 2000m miało być zero stopni (trzeciego lipca), ale pod koniec dnia podstawy podniosły się na poziom 2500m. Miałem wełnianą bieliznę termiczną, ogrzewacze, dwie kominiarki... i zmarzłem. Termika sama w sobie była dosyć łagodna. To znaczy, nawet jak noszenie było mocne to nie było turbulencji i uskoków wiatru. A górą wiało. Największe wskazania z XCTrack były w okolicy Radomska, (wiatr 49km/h NNW). Paralotnia leci z prędkością ok 36 km/h względem powietrza. To oznacza, że z takim wiatrem leci 85km/h względem ziemi. Pod wiatr leci 13 km/h do tyłu... 

Koło Włoszczowej przeczekałem duży kryzys termiczny kręcąc zerka i dryfując z wiatrem. Bałem się, że wepchnie mnie w TMA Krakowa. Chyba na wyrost. Obserwowałem ziemię i kładące się drzewa w szkwałach obawiałem się lądowania. Jak to będzie przy ziemi, skoro górą tak dmucha?

Może dlatego tak długo unikałem lądowania i po ośmiu godzinach lotu usiadłem na ziemi w łagodnym wieczornym powietrzu. A może to mój nowy Queen 2 tak dobrze współpracuje? Tak czy inaczej termika była wyssana do ostatniego kłaczka. Czekało na mnie mocno zmrożone piwo. Nagroda. To piwo, to taka mała tradycja, czy może nawet rytuał. Zabieramy piwo w puszce do uprzęży. Jak lot jest długi to piwo jest zimne. Jak lot jest krótki, to nie dość że widzę kolegów przelatujących nad głową, to jeszcze opryska mnie przy otwieraniu ciepłe piwo. 



Wylądowałem pod Pińczowem, 323km od startu! 

I w tym momencie zacząłem się zastanawiać gdzie ja właściwie jestem i jak się stąd wydostać. Nie myślałem o powrocie do Gdyni w trakcie lotu. Myślałem jak ominąć strefy i nie wypaść z rytmu termiki. Myśli o powrocie do domu na pewno pomogłyby mi wrócić szybciej na ziemię. Na pewno aby było łatwiej, podświadomość posadziłaby mnie przy dworcu we Włoszczowej, którą mijałem. Na szczęście ten dworzec nie był dla mnie. Zresztą do Leszna ruszyliśmy PKSem z myślą i nastawieniem, że łatwiej nam wrócić do Gdyni na stopa i komunikacją, niż wracać do Leszna po samochód by nim wracać do Gdyni. 

Zadzwoniłem do Świętego i usłyszałem: wysyłaj pinezkę, Broda jedzie. Okazało się, że Przemek Potocki widząc potencjał tego dnia i loty na żywo na livetrack24, prosto z pracy ruszył samochodem z Gdyni w Polskę, aby by nas zebrać po lataniu. Łapiąc kilka okazji wyruszyłem naprzeciw Przemka w stronę Kielc, ale utknąłem na stacji benzynowej. Było już po zapadnięciu zmierzchu, o okazję jest wtedy bardzo trudno. Przemek! Wielkie dzięki za tak brawurową akcję i komfortową zwózkę! Do domu do Gdyni dotarłem o 5 rano. 



Aha. To był lot w którym pierwszy raz leciałem z camel bagiem, i pierwszy raz byłem uzbrojony w rurkę pilota. I przez cały lot pić mi się nie chciało i sikać też nie.

W tym dniu padło wiele wspaniałych lotów. Adam, Paweł, Kuba, Święty, Tomek -  Gratuluję i cieszę się z Wami. Warun był dla nas łaskawy i AUP także był łaskawy. Strefy TSA06 nie były aktywne mimo awizacji. Liczę, że nie raz jeszcze zawitam do Leszna. To jest niesamowite miejsce. Wszyscy piloci odeszli z pierwszego holu mimo tak mocnego wiatru. Może dlatego że wszyscy szanowali zerka wiedząc że nie będzie 2 szansy, a może dlatego, że Andrzej doskonale wiedział jak nas wypuścić aby nie było komplikacji. No właśnie! Andrzeju! Wielkie dzięki za znakomite wypuszczenie nas w powietrze mimo tak trudnych warunków. Leszno to wspaniałe termicznie miejsce i świetni ludzie.

Link do lotu: 

https://xcportal.pl/node/165073

Link do tabeli lotów:

https://xcportal.pl/flights-table/2019-07-03

No i pozdrowienia dla wszystkich Queenowców. Robi się z tego cała kohorta księżniczek, nie tylko kaszubskich ???? 

PS: 

Następnego dnia patrzyłem na zdjęcia SAT24 i miałem nadzieję, że będzie powtórka z rozrywki i zobaczę dalekie loty... i są :)) Taki warun na dwa dni z rzędu to sytuacja niezwykła. Tak jak przymrozek w lipcu w Jakuszycach ???? 

https://xcportal.pl/flights-table/2019-07-04 

Gratulacje Pawel Faron Kuba Sto Ireneusz Janik